O odporności i jej mądrym, kompleksowym, długofalowym budowaniu rozmawiamy z p. Arturem Rakowskim, magistrem farmacji, praktykującym farmaceutą, autorem bloga [ArturRakowski.pl]. Po męsku o zdrowiu, prężnie działającym promotorem zdrowia, prywatnie tatą dwójki dzieci.

Panie Arturze, jest Pan praktykującym mgr farmacji, opiniotwórczym blogerem specjalizującym się w tematyce zdrowotnej, promotorem zdrowego stylu życia. Odporność to jeden z najbardziej popularnych jesiennych tematów dot. zdrowia. O co Pana pytają klienci apteki i Internauci w temacie odporności? Czy jest coś, co Pana w tych pytaniach zaskakuje?

Rzeczywiście w okresie jesienno-zimowym w aptece lawinowo pojawiają się pytania dotyczące odporności. Nie są one zbyt oryginalne, ale mnie, farmaceucie i internetowemu twórcy, który zajmuje się tym tematem, dają wiele do myślenia. Bo pytania „co jest najlepsze na odporność” czy „jak wzmocnić dziecko przed przedszkolem” świadczą o tym, że w temacie świadomości rodziców jest nadal wiele do zrobienia. I to mnie najbardziej zaskakuje, że w dobie niczym nieograniczonej, darmowej, wysokiej jakości wiedzy dostępnej w zasadzie dla każdego, rodzice nadal szukają szybkich odpowiedzi na tak złożone zagadnienie, jakim jest dziecięca odporność.

Jak Pan ocenia wiedzę i świadomość Polaków dot. odporności - ze swojej perspektywy?

Z tą świadomością nie jest najlepiej, ale z roku na roku ten obraz nieco się poprawia. Myślę, że do ludzi powoli dociera, że przekaz marketingowy firm produkujących farmaceutyki służy jedynie zwiększaniu zysków, a nie realnemu wzmacnianiu odporności. Na szczęście pojawiło się w Internecie sporo twórców, i również firm, którzy prowadzą swoją działalność w duchu biznesu odpowiedzialnego społecznie, gdzie zysk jest wypadkową zaufania i wyznawanych wartości, a nie efektem manipulacji czy perswazji wywieranej na konsumencie.

W mediach społecznościowych podkreśla Pan, że - po pierwsze - odporności nie buduje się „po partyzancku”, za pięć dwunasta, a - po drugie - w przypadku dzieci chorowanie cztery-pięć razy do roku powinno rodziców cieszyć, bo w ten sposób dziecko buduje swoją odporność. Jak budować odporność, by budować ją mądrze i długofalowo?

Ten temat jest sercem mojego ebooka, który lada dzień pojawi się w sieci. Udowadniam w nim, że punktem wyjścia w budowaniu odporności jest ujawnienie swoich własnych błędnych przekonań, oddzielenie tego grubą kreską i rozpoczęcie całego procesu od nowa. Żeby cieszyć się odpornym dzieckiem, którego dzieciństwo nie upływa pod znakiem antybiotyków czy sterydów, trzeba napisać na nowo swoją własną tożsamość, tożsamość całej rodziny. Powinna ona uwzględniać codzienne dokonywanie właściwych wyborów, a dotyczą one tego, co wkładamy do przysłowiowego garnka, ile czasu poświęcamy na przebywanie na świeżym powietrzu, w jaki sposób spędzamy czas wolny, jak ubieramy dziecko na dwór czy do przedszkola, jak kształtujemy również jego odporność psychiczną. Kluczem jest spojrzenie na odporność i hartowanie z szerszej perspektywy. Dla mnie dbanie o odporność dziecka jest działaniem mającym na celu budowanie odporności psychicznej, emocjonalnej i zdrowotnej poprzez stopniowe wystawianie go na wzrastające trudności i wyzwania, adekwatne do jego kompetencji i umiejętności.

Jakie miejsce w temacie odporności zajmuje suplementacja? Czy w budowaniu odporności suplementy są niezbędne - jakie jest Pana zdanie na ten temat?

Odpowiedzią na to pytanie niech będzie pewna statystyka, którą przedstawił mi na początku studiów na Akademii Medycznej pewien profesor farmakologii. Otóż: 90% farmaceutyków jest skutecznych dla 30-50% ludzi. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że znakomita większość leków, suplementów diety czy wyrobów medycznych działa tylko na co trzecią osobę. A co z resztą?! Suplementy diety nie mogą być polisą na niedbale prowadzone życie. I nigdy nie będą. Większość osób dbających rzekomo o zdrowie skupia się na detalach, ignorując zupełne podstawy. To właśnie takie osoby padają ofiarą suplementowej obietnicy bez pokrycia. Pamiętajmy, że przyswajalność najlepszych witamin czy minerałów w formie farmaceutyków oscyluje między 30 a 50%, podczas gdy tych pochodzących z diety między 80 a 90%. Liczby mówią same za siebie. Związki biologicznie czynne, które są w owocach czy warzywach, nie występują - jak w przypadku suplementów diety - samotnie, ale w otoczeniu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset innych związków, które wzajemnie na siebie wpływają, warunkują wzajemne działanie i przyswajalność.

Skoro to, co jemy, jest najważniejsze, jako producenci owoców liofilizowanych, musimy zapytać: jakie jest Pana zdaniem miejsce owoców liofilizowanych w budowanie odporności?

Zanim poznałem Waszą firmę traktowałem owoce liofilizowane po macoszemu. Przypominały mi trochę żywność dla kosmonautów czy amerykańskiego wojska ;-) Niemniej dokładne przyjrzenie się całemu procesowi produkcji, selekcji owoców, a także dostępnym badaniom ilościowym i jakościowym dotyczącym zawartości składników odżywczych w owocach liofilizowanych, w tym witamin i minerałów, diametralnie zmieniły moją optykę. Mnogość sposobów wykorzystywania owoców liofilizowanych sprawia, że są one świetnym rozwiązaniem na deficyt dobrej jakości owoców i warzyw późną jesienią, zimą i wiosną. Wielu rodziców zgłasza mi ten problem, że ich wielkomiejskie życie nie pozwala na szukanie dobrej jakości owoców czy robienie zapasów na zimę. Sam wiem ile czasu i energii poświęcamy w naszej rodzinie, by na naszych stołach pojawiła się uczciwa i zdrowa żywność. Na marginesie brzmi to strasznie, że dobrej jakości jedzenie, które powinno być dobrem każdego obywatela świata jest w dzisiejszych czasach dobrem luksusowym.

Czy są jakieś owoce liofilizowane, o których można powiedzieć, że „bardziej budują odporność” niż inne?

Z pewnością będą to owoce jagodowe. Aronia, wszystkie odmiany malin, jeżyna, ale także rokitnik, jagoda leśna czy nasza polska, poczciwa śliwka. Ich największą zaletą jest potencjał antyoksydacyjny, wysoka zawartość stabilnych form witamin oraz działanie przeciwzapalne, wiruso- i bakteriostatyczne. Smutne jest to, że rozglądamy się za zagranicznymi owocami, które musza pokonać tysiące kilometrów, być poddawane działaniu środków ochrony roślin, by trafić na nasze stoły, a za miedzą mamy jabłonie, grusze czy proste w uprawie maliny. Tym bardziej cieszy, że są nadal firmy takie jak Wasza, które pielęgnują polskość w codziennych nawykach żywieniowych.

Podkreśla Pan to, że odporność buduje się długofalowo, przez cały rok. To brzmi jak skomplikowany, czasochłonny projekt. Jak się do niego zabrać?

Punktem wyjścia powinno być to, co mówiłem na początku. Trzeba dążyć, by o odporność dbać bezwiednie, nawykowo, a efekty przyjdą same, jako skutek uboczny naszych codziennych wyborów i działań. My jednak często skupiamy się na efektach, wypatrujemy ich, a zapominamy, że w budowaniu odporności nie ważny jest cel, a droga, która do niej prowadzi. Każdego dnia zmieńmy więc jedną malutką rzecz w naszym dotychczasowym życiu, nie wywracajmy całego życia za jednym zamachem, bo szybko się wypalimy. Takie jest moje podejście i takie podejście polecam.

Dziękujemy za rozmowę.

Ja również dziękuję.

---

Warto przeczytać:

O prozdrowotnych nawykach, o byciu opiniotwórczym blogerem-farmaceutą, o łączeniu wielu ról, o liofilizacji bez mikrofal i miejscu owoców liofilizowanych w zdrowym jadłospisie rozmawiamy z Arturem Rakowskim, mgr farmacji i blogerem.

O żywieniu dzieci i miejscu owoców jagodowych w zdrowej diecie rozmawiamy z dr Magdaleną Górą-Gębką, lekarzem pediatrą i wykładowczynią akademicką.

---

Na swoim blogu Artur Rakowski wielokrotnie porusza temat liofilizacji i owoców liofilizowanych, zachęcamy do lektury:

Jak sobie radzić z brakiem świeżych owoców w zimie?

Dlaczego podaję swoim dzieciom owoce liofilizowane? Same fakty!

Czarna malina na odporność

Malina złota – polski superowoc bez cienia przesady

 ---

©Tekst: Lioforte Sp. z o.o., zdjęcia: Artur Rakowski

Dalsze rozpowszechnianie w/w tekstu w całości lub jego fragmentów, oraz/lub zawartych w nim zdjęć wymaga uprzedniej zgody firmy Lioforte.